Dziś nie będzie o jakości usług, a jakości… klienta. Czy w dobie kryzysu można sobie jeszcze pozwolić na segregowanie klientów i wybieranie tylko tych, z którymi zwyczajnie lubimy współpracować?
Kiepska praca nie popłaca
O tym, czy możesz wybierać sobie klientów do współpracy decyduje kilka czynników:
- Twoje doświadczenie – jeśli dysponujesz odpowiednio długim stażem i zwyczajnie wiesz, co robisz – wówczas zwyczajnie możesz cenić swoją pracę i czas, który na nią poświęcasz. Nie myl tego z pospolitym cwaniakowaniem, bo zdecydowanie nie o to tu chodzi 😉
- Wiek firmy – jeśli raczkujesz i dopiero pozyskujesz pierwszych klientów, nie sposób wydziwiać 😉 Kiedy zyskasz już grono stałych firm, z którymi współpracujesz, które daje Ci satysfakcjonujący zarobek, wówczas możesz pozwolić sobie na wybieranie klientów.
- Opinia – jeśli Ty lub/i Twoja firma zyskuje pozytywne opinie klientów, wówczas możesz zyskując zaufanie innych – zaufać sobie. Łatwiej wówczas o poczucie własnej wartości 😉
- Portfolio – oczywiście nie w każdej branży będziesz budować klasyczne portfolio. Jeśli możesz przedstawić efekty swojej pracy, które przekonają do współpracy lub zakupu kolejnych klientów, wówczas Twoje obawy o utrzymanie sprzedaży na przyzwoitym poziomie nie będą już tak uporczywe.
- Branża i sytuacja na rynku – całkiem ogólnie rzecz biorąc.
Praca na godziny, czy rozliczenie za efekt
W swojej pracy nigdy nie proponuję rozliczenia godzinowego. Wychodzę z założenia, że ważny jest efekt, a płacenie za wysiadywanie to kiepski pomysł. Nie w marketingu. Są jednak sytuacje, w których wypadałoby klientowi liczyć podwójną stawkę 😉 I tu dochodzimy do sedna: nie każdy klient się – kolokwialnie mówiąc – opłaca.
Jeśli klient nie jest konkretny, w kółko zmienia koncepcję, niby zatwierdza, ale potem odwołuje, niby jest mega zadowolony, ale wiecznie masz za drogo, choć stawka jest żenująco niska, jak na ilość pracy wykonanej niepotrzebnie ze względu na dezinformację – wówczas rozliczenie powinno składać się ze stawki za wykonane zadanie plus za stracony czas 😉 I to właśnie ten typ klienta, którego czasem lepiej odpuścić…
Nie wiem jak to jest, ale z niektórymi współpraca to sama przyjemność. Dobry kontakt – zlecenie – realizacja – zadowolenie obu stron – rozliczenie. I szafa gra. Na szczęście mam przyjemność z takimi współpracować. Takich właśnie cudownych klientów wszystkim (i sobie) życzę 🙂